Kilka, kilkanaście lat temu bardzo zżymałam się na fakt, że dzieci często mówiły o tym, że ich babcia bądź dziadek „stali się aniołkami”. Jawna teologiczna bzdura – myślala światła katechetka. Zmieniło się to jakiś czas temu, gdy podczas jednej z katechez pięcioletni wówczas Mateusz powiedział mi, że jego mama urodziła aniołka. Na moje pytanie „gdzie jest teraz ten aniołek”, opowiedział z bardzo pogodną buzią, że w poleciał do Nieba. Zaczęłam szybko szukać kolejnych pomocy w plecaku, żeby ukryć lecące łzy i swój wstyd, że z taką pewnością siebie chciałam tłumaczyć dzieciom, że to nie prawda.